niedziela, 14 października 2007

MOTU PROPRIO REFLEKSJE

za zgodą autora.

Po ogłoszeniu dokumentu Jego Świątobliwości Papieża Benedykta XVI media rozpisywały się na temat Mszy Trydenckiej. Głównie po to, aby stwierdzić, że ten ryt jest odprawiany "tyłem do ludu" i "po łacinie". Na co większość zapewne, co zrozumiałe, reaguje zdziwieniem. Po co katolikom dwa ryty, jeden zwyczajny, drugi nadzwyczajny, w dodatku ten nadzwyczajny mający te same prawa, co zwyczajny, ale niezrozumiały, dawny i tym podobne. Potem sprawa przycichła, a episkopat wydał zalecenie, ograniczające Motu Proprio w praktyce do sytuacji sprzed tego dokumentu, czyli do indultu, co oczywiście wypacza intencje Ojca Świętego.


Przedziwne, że Papież wyznaje, że nigdy nie cierpiał tyle, co po ogłoszeniu tego dokumentu. Niektóre episkopaty wyrażały głośno swoje niezadowolenie, rzecz jasna nie mogąc nie przyjąć tego dokumentu. Co więc stanowi istotę problemu?

Musimy wiedzieć, że Novus Ordo Missae, Mszał Pawła VI, używany dzisiaj wszędzie, i Msza Trydencka stanowią wyraz dwóch odrębnych spojrzeń na Kościół, na Ofiarę Mszy, na kapłaństwo, a nawet krótko mówiąc na Wiarę. Nowy porządek prowadzi do ekumenizmu, kieruje Kościół ku nowej teologii, nowemu postrzeganiu Kościoła przede wszystkim jako wspólnoty osławionego przez nowe katechizmy ludu Bożego. Natomiast Msza Trydencka skupia się cała na Bożej Obecności, na Krzyżu, na Tajemnicy, jaką jest Kościół, "Mistyczne Ciało Chrystusa", jak mówi jedna z papieskich encyklik. Cały kształt Mszy Trydenckiej jest wyrazem wiary w to, że poza tym jedynym Mistycznym Ciałem Chrystusa nie ma zbawienia, że poza Krwią Chrystusową nie ma odkupienia, i że cały Kościół zwraca się do ołtarza tak samo, jak Chrystus, Jego Głowa, zwraca się do Ojca. Cały Kanon dawnej Mszy wyraża wiarę w tę wyłączność Kościoła do rozdawania Łask płynących z Krzyża, we Wcielenie, Odkupienie wielu, ale nie wszystkich, przez Ofiarę ponawianą na Mszy, w Pośrednictwo Najświętszej Dziewicy, Świętych i Aniołów, w obcowanie Świętych oraz jedność z duszami w czyśćcu. Kanon podkreśla przebłagalny charakter Mszy, ofiarowanej za grzechy, i wielkość kapłaństwa.

Nowa Msza od tej teologii się oddala, przez znaczące skrócenie Ofiarowania, a szczególnie Kanonu, z którego usunięto całe duże i istotne fragmenty mówiące o Trójcy Świętej, o Kościele Triumfującym w Niebie, a zwłaszcza te części, w których nieustannie powtarza się słowo ofiara, hostia, gdzie w imię Chrystusa kapłan błaga Ojca Przedwiecznego o przyjęcie Ofiary. Cały ciąg pięknych modlitw po Przeistoczeniu został wyrzucony, tak, jakby po chwili przyjścia Chrystusa na ołtarz nie należało Go ofiarować, i wkrótce ma miejsce Komunia, dawniej poprzedzona modlitwami, bardzo pięknymi, wyrażającymi adorację. Rola kapłana została również umniejszona.


Należy też zauważyć, że myśl o naszych grzechach jest zepchnięta na margines, a konieczność pośrednictwa Chrystusa, oraz Krzyża, zatuszowana, między innymi przez zmianę postawy z klęczącej na stojącą, zniesienie przyklęknięć samego księdza, a także usunięcia licznych znaków krzyża czynionych podczas Mszy. Przypis Redakcja Katolika Tradycji.

W nowym rycie świadomie unikano wszystkiego, co mogłoby zranić protestantów, czy prawosławnych, chociaż to ci pierwsi mieli wielki wpływ na powstanie katolickiej reformy. Oni zasiedli w komisji liturgicznej, inspirując zmiany. Zmiany idące w ich duchu, duchu nie katolickim, lecz protestanckim właśnie. Każdy daje to, co sam posiada. Pretensje należy mieć więc do katolików, że na to pozwolili, zamiast próbować bronić Prawdy, która jest przecież niezmienna.

Dzisiejszy powrót do Mszy Trydenckiej, której nie zakazano nigdy, o czym Papieski Dokument przypomina, jest więc po prostu sprawiedliwym uznaniem, że nie można bez żadnego powodu zabronić świętego i w stu procentach katolickiego rytu. Trudność powstaje z tej prostej przyczyny, że mimo największych nawet wysiłków nikt nie przekona rozsądnie myślących osób, że te dwa ryty są takie same, tylko inaczej wyrażone - te dwa spojrzenia są w tej samej opozycji, w jakiej stoją dwa twierdzenia: "Msza Święta jest przede wszystkim Ofiarą", co jest czystą katolicką prawdą, oraz twierdzenie "Msza jest przede wszystkim zgromadzeniem", co jest protestanckim i zresztą potępionym twierdzeniem.

Reakcja biskupów w różnych miejscach świata pokazuje, jakim twierdzeniom są przychylni. i jakie mają pojęcia o Wierze. Propagując fałszywy, wypaczony ekumenizm, teorie powszechnego zbawienia, subiektywizm w kwestiach wiary, wolność sumienia jako nadrzędne prawo, które stawiają (jako zasadę, nie jako tymczasową konieczność) ponad Obiektywnym Prawem Bożym, pokazuje, że istnieje sprzeczność między ich poglądami a Magisterium Kościoła. Magisterium, którego nikt nie wymyśla, a które po prostu jest nam dane do przyjęcia, jak wiara w to, że Chrystus jest Bogiem. Istnieje też sprzeciw ich sumień wobec Mszy, która burzy ich spokój, wyrażając dokładnie te prawdy, w które wielu wątpi czy uważa za możliwe do poddania w dyskusję.

Ojciec Święty przypomniał niedawno, że dogmaty nie podlegają ewolucji i należy wierzyć we wszystko, w co Kościół wierzył zawsze. Że jedynym Kościołem jest Kościół Katolicki. Z tym również sie nie zgadzano. Rzecz nie do pojęcia.

Problem Mszy to nie tylko problem estetyki, ale Wiary i dogmatów, które ona wyraża. A Wiara i dogmaty to nie tylko problem dyskusji, ale kwestia zbawienia. Wiedzą o tym ci, którzy starają się zatuszować te fakty.

Jak bardzo Ojcu Świętemu potrzebna jest modlitwa świadczy fakt, że na 35 Konferencji Episkopatu, zapytanych, czy należy wprowadzić poprawkę, zabraniającą podczas Mszy wygłaszania przy Konsekracji formuły "za wszystkich będzie wylana", tylko 3 odpowiedziały zgodą, co oznacza, że 32 opowiedziały się za heretyckim pojęciem Mszy! Mimo tego Ojciec Święty poprawkę wprowadził, na co znów kilka Konferencji odpowiedziało prośbą... o nie wprowadzanie tego w ich kraju! Niewiarygodne. A jednak to się dzieje i dzieje się na prawdę.

Warto więc spojrzeć dalej, poza problem łaciny i kierunku odprawiania Mszy. Warto się zastanowić, w co wierzymy, bo jesteśmy przecież katolikami.